FF Hetalia fem!Poland cz 1

- Nienawidzę cię - powiedziałam półgębkiem do mojego sąsiada, którym niestety był Ludwig Beilshmit we własnej osobie. Po mojej prawej stronie siedział nieco bardziej znośny osobnik, znaczy Rosja, ale aktualnie był zajęty spaniem. Narodowy kongres zawsze tak wyglądał. Zawsze, czyli dla mnie od jakichś 1050 lat. Głowa opadła mi na stół.
- Polsko! Dziękujemy za zainteresowanie. - Słysząc, że ktoś mnie woła natychmiast się wyprostowałam.
- Przepraszam - powiedziałam szybko, a Ameryka, dzisiejszy przewodniczący posiedzenia, zajął się nadawaniem o UFO. Co było jego ulubionym tematem. Za Rosją siedziały jego dwie siostry Białoruś i Ukraina, obie plotkowały zerkając na Anglię, który <nie wierzę!> zajął się piciem herbaty. Po co ja w ogóle przyszłam! Poradziliby sobie beze mnie.
- Hej, Julia - podniosłam głowę, reagując na imię. Toris, znaczy Litwa, wychylił się ponad umięśnione ramię Niemiec i uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.
- Jezu, jak miło widzieć kogoś normalnego na tym zebraniu - westchnęłam z ulgą. Toris zaśmiał się cicho, przez co szturchnął niechcący Niemca. Ludwig odwrócił powoli głowę w jego stronę. Nie wiem, jaką miał minę, ale musiała być straszna. Litwa upuścił ołówek, żeby uniknąć konfrontacji. Zdusiłam w sobie śmiech. Niemcy prychnął i wrócił do przeglądania notatek.
- Porządny człowiek był, później przy Polsce od siedmiu boleści, zrobiła się z niego ciota - mruczał pod nosem.
- Że co proszę?! - podniosłam się, a krzesło upadło na podłogę z trzaskiem. Wszyscy zamilkli i odwrócili głowy w naszą stronę. Niemcy też wstał. Kłócimy się praktycznie o wszystko. O rzeczy związane z krajem, ale i o prozaiczne sprawy np. kto wygra następny mecz, chociaż wiadomo, że on ma lepszą drużynę. Czasem damy sobie po ryju, a później idziemy razem pić <wiem, zachowuję się jak facet>.
- Zrobiłaś ciotę z Litwy! - prychnął.
- I o to chcesz się kłócić? Idiota. Z resztą Toris nie jest żadną ciotą.
- Właśnie, że jest! - No nie. Zachowywał się jak dzieciak. Machnęłam mu kitką przed nosem, odwracając się.
- Gdzie leziesz? - krzyknął za mną. - Myślisz, że jesteś taka zajebista. Weź przebierz się ze spodni, rozpuść włosy i do garów, zamiast udawać faceta.
- Ty seksistowski palancie! Ja przynajmniej myślę mózgiem, a nie tym co mam między nogami. - Wszystkie państwa przyglądały nam się z zainteresowaniem. Nie żeby chcieli coś zrobić. Nasza kłótnia była ciekawym przerywnikiem.
- Pogódź się z tym, że jesteś dziewczyną! I jesteś słabsza ode mnie.
- Łatwo to można sprawdzić! A poza tym to chyba nie ja uciekłam z podkulonym ogonem w 1945. - Anglia gwizdnął cicho i szepnął coś na ucho do Francji, który gorączkowo pokiwał głową.
- Proszę, proszę. Kleine Polen się wkurzyła. - Zmrużyłam oczy.
- O tym, że możemy sprawdzić, kto jest silniejszy mówiłam serio. - Zdjęłam górę munduru i rozpięłam pierwszy guzik koszuli dla wygody. Na mojej szyi wisiał złoty krzyżyk. Właśnie on dodał mi odwagi.
- Chyba żartujesz - warknął Ludwig.
- Ej! Bez przesady. Będziecie skakać sobie do gardeł później - chciał nas uspokoić Szwajcaria.
- Spadaj, blondasku - prychnęłam. - Więc jak? - Ludwig zdjął marynarkę. Czerwona opaska spadła z jego ramienia na podłogę. Biało czerwone mankiety mojej koszuli podwinęłam do łokcia.
- Proszę bardzo. - Zamachnął się w moją stronę ale uskoczyłam w bok. Chiny i Ameryka stawiali zakłady w rogu pokoju. Ze zdziwieniem zauważyłam, że naokoło nas zrobiło się pusto. Nie miałam jednak dużo czasu na zastanowienie, bo kolejny cios leciał w moją stronę. Zrobiłam unik i zdzieliłam mu cios prosto w szczękę. Nieźle go to wściekło, że pierwszy cios trafił jego. Niewiele myśląc, rzucił się na mnie, ale odskoczyłam, a on upadł na podłogę. Nie podnosząc się, chciał zapewne podciąć mi nogi, ale nie zrobił tego zbyt przemyślanie i walnął z całej siły nogami w stół.
- Vardemmt! - Czekałam, aż się podniesie. Nie chciałam bić się z leżącym. Rozejrzałam się po sali. Prusy stał i wlepiał we mnie oczy, Toris zakrył twarz dłońmi i zerkał przez palce, a reszta patrzyła na nas w skupieniu. Ciekawe ile kasy postawili na mnie, a ile na Niemca. Silny cios trafił mnie w ramię. Zagapiłam się, a w oczach zaszkliły mi się łzy. Zaatakowałam i zdzieliłam Szwaba kolanem w krocze. Jego twarz wykrzywił grymas i osunął się na ziemię. Nie tracąc okazji, zaszłam go od tyłu i złapałam go za szyję.
- Kto wygrał? - syknęłam mu do ucha. Zrobił się czerwony na twarzy, bo nie mógł oddychać. Wszyscy zamarli w oczekiwaniu.
- Kto wygrał?
- Ty... - wykrztusił. Puściłam go, a on upadł na podłogę, krztusząc się. Podniosłam się i uśmiechnęłam się do nich promiennie.
- Nie martw się, West. Mnie też to spotkało - powiedział Prusy, po czym odwrócił się do reszty zebranych. - A wy wszyscy DAWAĆ KASĘ! - Wyszczerzył zęby w złośliwym uśmieszku.  Ku mojemu bezgranicznemu zdumieniu, wszyscy z Litwą włącznie zaczęli opróżniać kieszenie. 
- Co, wszyscy postawiliście na tego pyrojada?! - oburzyłam się. - Taka we mnie wiara?!
- Wiesz, on ma mimo wszystko lepsze warunki fizyczne niż ty - powiedział nieśmiało Rosja. Prychnęłam.
- A czemu ty na mnie postawiłeś? - zapytałam Gilberta.
- Mówię, mnie to już kiedyś spotkało. Dlatego mam nowe motto życiowe. "Nie zadzieraj z Polską, jeśli nie chcesz zniknąć z mapy" - odpowiedział zrezygnowanym tonem, a ja zaśmiałam się głośno.

3 komentarze:

  1. Bardzo fajne! Ładnie prowadzisz narrację.
    "Nie zadzieraj z Polską, jeśli nie chcesz zniknąć z mapy" :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero tu trafiłam i to co powiem to: WOW! *o* Super! I pomysł i sama narracja. Życzę dalszej weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy wpis. Jestem pod wrażeniem !

    OdpowiedzUsuń